Nawigacja
Ostatnie poezje
Zbigniew Dumowski
Julia Szymańska, Kor...
Tadeusz Śledziewski
Kazimierz Domozych "...
Jakub Charkoowski
Julia Szymańska, Kor...
Tadeusz Śledziewski
Kazimierz Domozych "...
Jakub Charkoowski
Aktualnie online
Gości online: 1
Użytkowników online: 0
Łącznie użytkowników: 22
Najnowszy użytkownik: ankaszczecinianka
Użytkowników online: 0
Łącznie użytkowników: 22
Najnowszy użytkownik: ankaszczecinianka
Logowanie
Losowa Fotka
Partnerzy
Nawigacja
Magdalena Sowińska
ZZA SZYBY
Słońce złotymi ustami światła
muska szyby okularów
Pod oponami butów pękają srebrne bańki rosy
Ludzie których przez zatrzaśnięte drzwi ciała
dotknąć ani usłyszeć nie można
Dalekie ramiona i obce twarze
Uwolnij mnie ze sterylnej karetki lęku
i zainfekuj śmiertelną chorobą życia
W PARKU
Toczyły się wśród tłumu zupełnie niezauważone
Gubiły po drodze niebieskie płomyki łez
podpalane kruchymi jak kryształ palcami
Delikatne i czyste jak śnieg
upadały pod brudne buty pędzących przechodniów
Zdołały jednak poruszyć niebo i zmienić bieg historii
wychodząc dziesiątkami ze zziębniętych dłoni staruszki
modlącej się na ławce w parku
BIAŁE FLESZE
Serią białych rozbłysków flesza
rozstrzelana twarz dotąd nieznana
Teraz będą ją brać po kawałku niczym relikwie
i rozdawać młodym dziewczynom w szkatułkach gazet
PROŚBA
W sali egzekucyjnej oddziału onkologicznego
parapety jak gilotyny
Dzieci patrzą w moją stronę
by prosić błagalnym wzrokiem o uniewinnienie
Słońce złotymi ustami światła
muska szyby okularów
Pod oponami butów pękają srebrne bańki rosy
Ludzie których przez zatrzaśnięte drzwi ciała
dotknąć ani usłyszeć nie można
Dalekie ramiona i obce twarze
Uwolnij mnie ze sterylnej karetki lęku
i zainfekuj śmiertelną chorobą życia
W PARKU
Toczyły się wśród tłumu zupełnie niezauważone
Gubiły po drodze niebieskie płomyki łez
podpalane kruchymi jak kryształ palcami
Delikatne i czyste jak śnieg
upadały pod brudne buty pędzących przechodniów
Zdołały jednak poruszyć niebo i zmienić bieg historii
wychodząc dziesiątkami ze zziębniętych dłoni staruszki
modlącej się na ławce w parku
BIAŁE FLESZE
Serią białych rozbłysków flesza
rozstrzelana twarz dotąd nieznana
Teraz będą ją brać po kawałku niczym relikwie
i rozdawać młodym dziewczynom w szkatułkach gazet
PROŚBA
W sali egzekucyjnej oddziału onkologicznego
parapety jak gilotyny
Dzieci patrzą w moją stronę
by prosić błagalnym wzrokiem o uniewinnienie
Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Brak ocen. Może czas dodać swoją?