Nawigacja
Ostatnie poezje
· Zbigniew Dumowski
· Julia Szymańska, Kor...
· Tadeusz Śledziewski
· Kazimierz Domozych "...
· Jakub Charkoowski
· Julia Szymańska, Kor...
· Tadeusz Śledziewski
· Kazimierz Domozych "...
· Jakub Charkoowski
Aktualnie online
· Gości online: 1
· Użytkowników online: 0
· Łącznie użytkowników: 22
· Najnowszy użytkownik: ankaszczecinianka
· Użytkowników online: 0
· Łącznie użytkowników: 22
· Najnowszy użytkownik: ankaszczecinianka
Logowanie
Losowa Fotka
Partnerzy
Nawigacja
Anna Jakubczak
Dolce minore
schowam się w melodii
wystukanej na starym pianinie
może spróbujesz się wsłuchać
odnaleźć w gonitwie dur-mollowej
schowam się w melodii
marząc by zostać ulubioną
w lekkim adagio
uśpiony jest charakter lwicy
schowam bo muzyką jest życie
w lirycznym akompaniamencie
i gamach miłości
choć i ono ma dwa końce
po każdym crescendo
jest czas na chwilę delicato
na chwilę by na nowo obudzić
pasję
usiądź i zagraj
w systemie bicia serca
zamknij oczy
jesteś w swoim świecie
da capo al fine
Niecodzienność
lubiłam chodzić do parku
zbierać kasztany i żołędzie
dopóki nie nastał dzień
kiedy utopiłam wiewióra w rzece
teraz tylko ogon beznamiętnie
wystaje spod tafli
Opary
jesteśmy czekoladowi
spajamy czasoprzestrzeń z materią
objęci wzajemną sacharozą
zrodzeni z wątpliwości
jak cienie
jesteśmy mleczni
spijający z ukrycia
doznania
i cielesność
z każdej tabliczki ust
jesteśmy gorzcy
wypełnieni instynktem
nadzieniem między udami
i modlitwą
o każdą z sekund
jesteśmy frywolni
w rozdartych sreberkach
umieramy z miłości
schowam się w melodii
wystukanej na starym pianinie
może spróbujesz się wsłuchać
odnaleźć w gonitwie dur-mollowej
schowam się w melodii
marząc by zostać ulubioną
w lekkim adagio
uśpiony jest charakter lwicy
schowam bo muzyką jest życie
w lirycznym akompaniamencie
i gamach miłości
choć i ono ma dwa końce
po każdym crescendo
jest czas na chwilę delicato
na chwilę by na nowo obudzić
pasję
usiądź i zagraj
w systemie bicia serca
zamknij oczy
jesteś w swoim świecie
da capo al fine
Niecodzienność
lubiłam chodzić do parku
zbierać kasztany i żołędzie
dopóki nie nastał dzień
kiedy utopiłam wiewióra w rzece
teraz tylko ogon beznamiętnie
wystaje spod tafli
Opary
jesteśmy czekoladowi
spajamy czasoprzestrzeń z materią
objęci wzajemną sacharozą
zrodzeni z wątpliwości
jak cienie
jesteśmy mleczni
spijający z ukrycia
doznania
i cielesność
z każdej tabliczki ust
jesteśmy gorzcy
wypełnieni instynktem
nadzieniem między udami
i modlitwą
o każdą z sekund
jesteśmy frywolni
w rozdartych sreberkach
umieramy z miłości
Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Brak ocen. Może czas dodać swoją?